Wspomnienia z Chotowej Anna Bomba - Pasternak


Idź do treści

Strona 10

Ja nie wróciłam z rodziną do Chotowej. Z Łęk Dolnych skierowałam się do siostry zamężnej, do Borowej k/Czarnej. Tam też był pas frontowy, ale siostra z mężem znaleźli się po stronie ruskiej. Oni też musieli uciekać ze swojego domu, ale po powrocie zastali dom w dość dobrym stanie. W Łękach znalazł się też jeden mieszkaniec Borowej pan Krawczyk.

Przetrwał tam tak jak my te parę miesięcy. Kiedy mógł już wracać do Borowej, wybrał się, idąc pieszo na krótsze. Ja chociaż siostry i szwagra nie uprzedziłam, (bo nie było możliwości), że przyjadę do nich, korzystając z opieki p. Krawczyka (to był pan w starszym wieku) wybrałam się z nim nie wiedząc, czy będę mogła się u nich zatrzymać jakiś czas. Oczywiście przyjęli mnie z otwartymi rękami dając schronienie i opiekę aż do września 1945 r. Kiedy szliśmy w ten styczniowy zimowy dzień nie słyszeliśmy już żadnej strzelaniny, wierzyć się nam nie chciało, że to już początek końca wojny, że to co najgorsze już za nami. Gdy przeszliśmy Czarną i weszliśmy na teren Borowej pokazały się nam zasieki, ciągnące się przez pola. Były to zwały drutu kolczastego, tu i ówdzie rowy obronne przecinające pola. W rowach przy drodze napotykaliśmy ciała żołnierzy poległych od kul wroga. Leżeli na śniegu przeważnie tylko w bieliźnie, bez munduru i butów.

DALEJ...

Strona główna | Strona 1 | Strona 2 | Strona 3 | Strona 4 | Strona 5 | Strona 6 | Strona 7 | Strona 8 | Strona 9 | Strona 10 | Strona 11 | Przypisy | Mapa witryny


Powrót do treści | Wróć do menu głównego